“ Nadzieja bez granic”
Sofia Di Ascenzi, lat 13
Szkoła Polska w Rzymie
Nadzieja
Szukasz drogi do domu,
Maszerując niepewnie,
Zagubiony w najgłębszych ciemnościach swojego mózgu
I w burzliwych myślach,
Jak czarny ptak podczas sztormu.
Mdły i blady zmrok spowija horyzont,
Mgła przesłania ci oczy
Niby ohydna, lodowata pajęczyna,
A ty się plączesz… żałosny owad!
Żelazna pięść bezlitośnie ściska ci duszę,
Bryły lodu w szpiku kości.
Nagle, we wnetrzu, serce twe delikatnie trzepocze,
Biała ptaszyna, pożądajaca wolności.
Żelazna pięść kruszy się, bryła lodu topnieje,
Ciepło rozchodzi się po skostniałym ciele,
Światło robi sie coraz jaśniejsze, rośnie,
Aż w końcu rozpryskuje się
W tysiące radosnych głosów.
Oswietlają one daleką drogę do domu, a nazwa ich brzmi:
N a d z i e j a.
Horyzont jest znów widoczny,
Mgła robi się rzadsza.
Zaczynasz iść za tym jedynym promykiem… ostatnią deską ratunku.
Wyczuwasz, jak to uczucie rośnie w tobie
I jak pasterz przeprowadza cię bezpiecznie przez bagna i wąwozy,
Labirynty umysłu.
Nie jesteś już sam. Chcesz być wolny.
Rozpościerasz skrzydła i czujesz, jak wiatr pomiędzy piórami
Podnosi cię do gory,
Wyżej i wyżej, ku niebu.
Zostawiasz chmury i szybujesz u boku obłoków Nadziei.