Fot. Agata Skowrońska
II Polonijny Dzień Dwujęzyczności za nami. Tak jak w ubiegłym roku, tak i w tym udało nam się stworzyć festiwal pełen dobrej energii. Uśmiechy na twarzach, rozbrzmiewający wszędzie język polski i duma dzieci z tego, że także posługują się tym językiem to najlepszy dowód na to, że impreza spełnia swoje zadania. Że przekazujemy naszym pociechom fajny, pozytywny wizerunek Polski i mobilizujemy je do dalszej nauki polskiego! Jeden z gości Dnia Dwujęzyczności w Denver, ekspert od dwujęzyczności Adam Beck, właśnie tę kwestię podkreślał najbardziej: jak ważne jest stwarzanie dwujęzycznemu dziecku możliwości kontaktu z jak najszerszym gronem innych, poza rodziną, osób posługujących się językiem polskim oraz uczestnictwo w ciekawych imprezach, gdzie język polski jest promowany, a dziedzictwo polskie przekazywane jest w „żywej formie”, czyli poprzez wystawy, pogadanki, występy artystyczne i spotkania z ciekawymi ludźmi. Wszystko to są potrzebne, mocne kamienie pod fundament funkcjonalnej dwujęzyczności, by mogła się umacniać i rozwijać.
Jedną z głównych „atrakcji” naszego tegorocznego programu był finał konkursu artystycznego „Polska w moich oczach/Poland Through My Eyes””. Dla mnie osobiście wystawa prac, które wpłynęły na konkurs była najważniejsza i najcenniejsza ze wszystkich punktów programu.
Dlaczego? Po pierwsze – był to nasz wspólny wkład w imprezę. Wszyscy, którzy wzięli udział w konkursie stali się automatycznie współgospodarzami II Polonijnego Dnia Dwujęzyczności. Jako pomysłodawczyni idei Dnia Dwujęzyczności i koordynatorka naszego festiwalu w Denver mam wizję i wielką nadzieję, że z biegiem czasu to święto będzie ewoluowało jeszcze bardziej w stronę aktywnego uczestnictwa dzieci, młodzieży i polonijnych rodzin w programie dnia. W ten sposb możemy stworzyć festiwal, który będzie dokładnie taki, jaki chcemy i jakiego potrzebujemy. Nasze i dla nas.
Po drugie każda konkursowa praca to był kawałek czyjeś duszy. Polonijnej, polskiej duszy. To, co przenosimy na papier czy w inną formę sztuki nigdy nie jest przypadkowe, zawsze jest nośnikiem bliskiego sercu doświadczenia. Prace konkursowe, szczególnie prace dzieci, dały nam więc niecodzienną możliwość wejrzenia w to, z czym kojarzą Polskę. I jakże rozmaite to były doświadczenia! Od wielkich po samo niebo, większych od drzew lodów (kto jeszcze nie wiedział, że najlepsze lody są w Polsce?), poprzez wariacje na temat natury, krajobrazu, wypoczynku, sportu, szkoły, po polską architekturę, zabytki, bohaterów literackich i filmowych, bohaterów z historii, zjawisk ze świata religii i nawet polityki. Na bardzo wielu pracach silnie obecne były symbole: polska flaga, geograficzny kształ Polski, stroje ludowe, polski kościół (jako instytucja mocno obecna w życiu Polaka). Tegoroczny festiwal pozostawił w mojej pamięci wiele wspaniałych wspomnień i wrażeń, ale najmocniej zapamiętałam refleksje, jakie pojawiły się prawdziwaą kaskadą już w sobotę, gdy montowaliśmy wystawę. Jak wykorzystać tę wiedzę, wiadomości o sobie, jakie przekazały nam w swoich pracach dzieci? Czyż nie jest to ważny klucz to tego, na co powinniśmy bardziej zwrócić uwagę pracując z nimi na lekcjach polskiego w szkole, rozmawiając w domu? Może uda nam się rozwinąć na ten temat dyskusję i wspólnie zainicjować nowe przedsięwzięcia, które kultywowałyby „polskie zainteresowania” naszych pociech?
Na pewno nieprzypadkowo większość prac dorosłych stanowiły fotografie wykonane w Polsce. Na wielu z nich wątkiem przewodnim była rodzina. Płynie z tego pokrzepiający wniosek: wakacje w Polsce to nie tylko okazaja turystyczna i wypoczynkowa, to także wydarzenia sprzyjające kultywacji i umacnianiu rodzinnych więzi.
Mam wreszcie, w związku z konkursem i zaszczytem goszczenia w roli przewodniczącego jury pana Witolda K., nadzieję, że uda się zorganizować dla naszych polonijnych dzieci i młodzieży w Denwer oddzielne spotkania w języku polskim poświęcone sztuce. Z racji formatu wydarzenia Dzień Dwujęzyczności nie jest najlepszym miejscem na długie, specjalistyczne dialogi, tymczasem sztuka zajmuje w życiu dziecka centralne miejsce i przemyślane połączenie jej z edukacją językową może dać wspaniałe efekty.
I ostatnia moja refleksja na dzisiaj. Kieruję ją do tych, którzy przeczytają może te słowa, lecz nie byli z nami na Dniu Dwujęzyczności. Nie znam ANI JEDNEGO rodzica wychowującego dwujęzycznie dzieci, który nie borykałby się z jakimiś pytaniami, problemami i kryzysami związanymi z tym „językowym” aspektem rodzinnego życia. O ból głowy najczęściej przyprawiają sytuacje, gdy dziecko, które nawet zacznie mówić po polsku, nagle przestaje. Lub o „bunt” przeciwko „polskości”, którego rodzice nie rozumieją. Wydaje im się bowiem, że wszystko robią jak należy: posługują się językiem polskim, wyjeżdżają na urlopy do Polski, pokazują dzieciom polskie filmy, puszczają polskie piosenki do słuchania. Dlaczego tak trudno utrzymać w dziecku zainteresowanie nauką w celu dalszego rozwoju językowych kompetencji? Odpowiedź jest bardzo prosta. Dwujęzyczność to proces społeczny. Jakkolwiek to zabrzmi – sami rodzice, żeby nawet udało im się stanąć na rzęsach i zatańczyć ku uciesze dziecka – nie zawsze zagwarantują sobie sukces w dwujęzycznym wychowaniu. Potrzeba używania języka poza domem oraz potrzeba budowania, a potem stałego odbudowywania i umacniania w sobie świadomości, że język ten jest przydatny w szerszym świecie, nie tylko do komunikacji z mamą, tatą, czy obojgiem i gronem krewnych w Polsce, jest w procesie dwujęzycznego wychowania absolutnie KLUCZOWY. Paradoksalnie, robi się ważny i ważniejszy w miarę dorastania dziecka, wtedy, gdy operuje ono językami świadomie, a rola rówieśników i otoczenia, ich postawy i opinie zaczynają odgrywać w jego życiu coraz ważniejszą rolę. Im silniejsze fundamenty tym lepiej. A fundamenty buduje się cały czas, dopóki dziecko dorasta, rozwija się, dopóki mamy wpływ na jego życie. Polskojęzyczne dziecko POTRZEBUJE kontaktu z rówieśnikami w podobnej do jego sytuacji językowej. POTRZEBUJE widzieć zaangażowanie społeczności polonijnej w jego edukację. POTRZEBUJE, wreszcie, okazji, by się swoją dwujęzycznością wykazać, pochwalić i by poczuć że jest ona w jego życiu czymś niezwykłym w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Gwarantuję Państwu, że jeśli dokonacie tego wyboru – zaczniecie uczestniczyć w świętach i wydarzeniach polonijnych, zapiszecie dziecko do polskiej szkoły, będzie to miało wielki, pozytywny wpływ na wasze rodzicielskie wysiłki na polu dwujęzycznego wychowania.
Korzystając z okazji chcę złożyć OGROMNE podziękowania wszystkim, którzy byli zaangażowani w przygotowanie drugiej edycji Dnia Dwujęzyczności! Wszystkim koordynatorom w każdym z ponad stu miejsc na świecie i na kilku kontynentach, bo tak szeroką falą idea Dnia Dwujęzyczności rozlała się po ludzkich sercach i umysłach. W kierunku moich najbliższych współpracowników z Dobrej Polskiej Szkoły: Marty Kustek, Danusi Swiątek, Lidii Russell i Andrzeja Cierkosza ślę zaś moc uścisków i gratulacji. Nie wyobrażam sobie wspanialszej i bardziej twórczej ekipy do pracy nad tak wielką i ważną sprawą, jaką jest ambasadorowanie Polsce i językowi polskiemu za granicą.
Dziękuję i do następnego roku!
Eliza Sarnacka-Mahoney